Do Orzo na Placu Konstytucji miałem się wybrać już dawno. Zadecydował w końcu piątkowy lunch, na który podawano zupę rybną z kalmarami, oraz burgera z łososiem. Knajpa przypomina Aioli, ale jest tam mniej tłoczno. Jednak kuchnia podobna. I tu i tu jest smacznie.
Zupka była bardzo dobra. Aromatyczna o bardzo wyczuwalnym rybim smaku, a także gotowanych warzyw. Tak powinien wyglądać porządny wywar. Niestety z tym, co w niej pływało jest już gorzej. Nieco rozdrobnionych warzyw, dosłownie jeden kawałek łososia i… ani jednego kawałka kalmara. Raczej to nie mój pech, bo moja lepsza połówka w swojej zupie też nie znalazła tego dodatku, a przecież zupa szumnie się nazywała „z kalmarami”. Szkoda, bo byłaby jedna z lepszych rybnych, a tak pozostał niesmak.
Na drugie danie był burger w czarnej bułce z kawałkiem łososie i tutaj nie mam się do czego przyczepić. Podany z ziemniaczkami i skromną sałatką z kaszy i natki.
Podsumowując: mogło być bardzo dobrze, ale zaoszczędzili na ilości składników i wyszło, co najwyżej poprawnie, a szkoda.
Ocena: 3/5
Czy tam wrócę: tak